Dlaczego odpycham ludzi: prawda kryjąca się za twoimi lękami

Odpychasz ludzi – to tylko twoja sprawa, prawda?
Mimo to wciąż zadajesz sobie pytanie, dlaczego nie możesz wpuścić ludzi, a jednak za każdym razem, gdy ktoś się do ciebie zbliża, robisz to samo ponownie. Zamykasz wszystko i odpychasz je jeszcze dalej.
citas sobre hacer el bien en la escuela
Odbudowujesz swoje mury i że ktoś zostaje bez ciebie.
Nawet nie zawracasz sobie głowy wyjaśnianiem, ponieważ często łapiesz się, że nie wiesz, dlaczego to robisz. Więc łatwiej jest po prostu wyjść bez śladu, niż wyjaśnić coś, czego nie jesteś pewien.
ty odepchnąć ktoś, kto mógłby się tobą zaopiekować – dlaczego tak jest?
Nie zawsze możesz odpychać ludzi. Pewnego dnia nikt nie wróci.- Kochany
Nikt nie może być dla ciebie tak surowy, jak ty możesz być dla siebie. Nikt nie może cię pobić tak bardzo, jak ty sam sobie to zrobisz.
Przeszłaś za dużo. Nikt nie może pojąć traumy i straty, którą musiałeś znosić w swoim młodym życiu.
Nikt nie wie o tych rzeczach, ponieważ nie pozwalasz nikomu zobaczyć, z czym masz do czynienia.
Nigdy nie pozwalasz nikomu być tak blisko ciebie. W chwili, gdy ktoś podejdzie zbyt blisko, cofniesz się o krok. Zawsze tworzycie przepaść między wami, prawda?
Niezależnie od tego, przez co przeszedłeś w życiu, starasz się dostrzec dobro w ludziach.Robisz wszystko, aby wierzyć, że nadchodzą lepsze dni, ale nigdy nie dajesz sobie wystarczająco dużo miejsca, aby rzeczywiście wpuścić te dobre dni.
Czasami po prostu nie można spojrzeć jasno na rzeczy, które zbliżają się do ciebie. Zawsze jest w tobie doza sceptycyzmu i wątpliwości.
Jesteś typem osoby, która myśli o wszystkich poza sobą. Zawsze jesteś ostatnią osobą na swojej liście priorytetów.
Jesteś typem osoby, która jest dla wszystkich w mgnieniu oka i pierwsza uszczęśliwia resztę świata, nawet jeśli na to nie zasługują.
Nie byłeś wystarczająco dobry dla ludzi, których kochałeś, gdy dorastałeś.
Zawsze było to „coś”, czego od ciebie oczekiwali, i bez względu na to, co zrobiłeś, to po prostu nie wystarczyło. Nikt ci nie powiedział, że to wszystko nie twoja wina.
Ciągle myślałeś (i nadal myślisz), że zasługujesz na ból, który dostajesz w życiu.
W jakiś sposób czujesz, że sam to spowodowałeś – musiałeś zrobić coś złego, więc teraz Bóg „odwzajemnia przysługę” i nigdy nie odważysz się tego kwestionować.
Czujesz, że musisz za coś zapłacić, ale po prostu nie możesz ogarnąć tego, co to jest.
Tak więc, kiedy kończysz sam ze swoją ciemnością, kiwasz głową, gdy ciemność cię przytula, i obejmujesz ją ze smutkiem w oczach.
Po prostu nie pozwalasz ludziom tego zobaczyć.
Nie chcesz być ofiarą.Postanowiłeś nie pozwolić nikomu zobaczyć cię na kolanach. Więc cokolwiek rzuca na ciebie życie, radzisz sobie sam.
Nikt nigdy nie zobaczy twoich łez, ponieważ wciąż wierzysz, że jeśli pokażesz jedną rzecz, nic nie powstrzyma cię przed zrzuceniem skóry.
Jeśli wypuścisz to wszystko, boisz się, że nigdy nie będziesz w stanie przestać, a to tylko odepchnie ludzi jeszcze bardziej… i to cię najbardziej przeraża.
Nie chcesz odstraszać ludzi. Nie możesz z tym żyć. Wolisz je odepchnąć. To jest coś, z czym możesz żyć.
To nigdy nie jest odpowiedni czas.
Zawsze jest coś ważniejszego niż relacje, od budowania więzi z ludźmi. Zawsze masz tak dużo na talerzu i po prostu nie możesz sobie z niczym innym poradzić. Lepiej poczekać.
Zawsze jest ta jedna mała rzecz, która powstrzymuje cię przed wpuszczeniem kogokolwiek.
Zawsze jest jakaś mała wada lub niedoskonałość, a z powodu tej wady po prostu nie możesz wpuścić tej osoby do swojego życia. Po prostu tworzy między wami ścianę, której nie da się pokonać.
Prawda jest taka, że się boisz.
Po prostu zbyt się boisz, żeby to przyznać, albo po prostu zbyt boisz się wpuścić ludzi. Ciągle znajdujesz te głupie wymówki, by się pocieszyć.
Wymówki, które sprawiają, że odpychanie wszystkich jest lepsze. Tylko, że nigdy.
Ciągle racjonalizujesz swoje działania, kiedy w rzeczywistości nie mają one nic wspólnego z rozsądkiem. Chodzi o twoje serce, a twoje serce się boi.
Nie chcesz taki być. Nie chcesz się bać i nie chcesz odpychać ludzi. Odepchnięcie ich jest po prostu mniej bolesne pierwszy niż pozwolić im wejść i zobaczyć, jak odchodzą na własną rękę.
Chodzi o to, że nie przyznałbyś się do tego za nic na tym świecie, po prostu chcesz, aby ktoś ci powiedział, że jest w porządku.
I jest OK. Naprawdę, jest w porządku.
Ktoś przyjdzie i udowodni, że się mylisz, dobrze?
Kogoś, kto pokaże ci, że świat nie jest tak ciemny i pokręcony, jak ci się wydaje w twojej głowie.
Jest tak wiele niesamowitych możliwości, że po prostu nie chcesz ich zobaczyć. Jest tak wielu ludzi, którzy są dobrzy dla ciebie i twojej duszy – wystarczy otworzyć oczy, aby ich zobaczyć.
Przyjdzie osoba, która będzie mogła zobaczyć twoją wartość i która pozwoli ci zobaczyć, jak bardzo jesteś warta.
On będzie tym, który udowodni ci, że są ludzie, którzy na ciebie zasługują i ludzie, którzy mogą cię uszczęśliwić. Wiesz, jest ktoś, kto cię nie skrzywdzi.
Po prostu musisz tam jeszcze trochę posiedzieć.
Będziesz wiedział, kiedy „właściwa” osoba wejdzie w twoje życie – po prostu nie odpychaj tej osoby.
Kiedy ta osoba przyjdzie, sprawi, że wszystko będzie wyglądało lepiej. Będzie miał sposób, abyś poczuła się silna, potężna i piękna.
A kiedy ta osoba wejdzie w twoje życie, pozwól sobie na przywilej bycia kochanym tak, jak na to zasługujesz.
Nie odpychaj tego, ponieważ to on w końcu sprawi, że wszystko będzie wydawało się warte zachodu.